Marku, ten sezon jest dla Ciebie wyjątkowy. Czy po 19 latach ścigania już nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć?
Życzyłbym sobie takiej sytuacji (śmiech). W wyścigach jest dokładnie odwrotnie. Wszystko nas zaskakuje i chyba dlatego jest to takie ekscytujące. Ułamek sekundy może zadecydować o wygranej lub przegranej. Wyścigi są nieprzewidywalne i to je napędza. Dzięki temu publiczność śledzi nasze zmagania, a my musimy ciągle się rozwijać i walczyć o pozycję, niezależnie ile lat jeździmy.
Ten sezon oczywiście jest dla mnie wyjątkowy. Jeżeli chodzi o nasze lokalne podwórko to pierwszy raz stanąłem do rywalizacji w jednej klasie z moim bratem Pawłem. Paweł ma już na swoim koncie jedenaście tytułów w klasie Superbike, a ja w niej dopiero debiutuję. To będzie fascynująca walka do samego końca zmagań, a przed nami jeszcze runda w Poznaniu 11-12 sierpnia, wrześniowa runda na Red Bull Ring w Austrii i finał w październiku na niemieckim torze Oschersleben.
Ale w wyścigach endurance tworzycie jeden team?
Dokładanie tak i to nadaje pikanterii (śmiech). W zależności od zawodów raz jesteśmy rywalami, raz jedną drużyną. A tak naprawdę to jesteśmy braćmi i zawodowcami, którzy po prostu chcą wygrywać. Nie ma między nami niezdrowej rywalizacji. Cieszę się, że możemy razem uczestniczyć w wielkim przedsięwzięciu jakim jest EWC. To najważniejsze wyzwanie jakiego podjęliśmy się wraz z Wójcik Racing Team: udział w mistrzostwach świata w wyścigach długodystansowych. W ostatnim czasie byliśmy w Japonii na finale FIM EWC. Tor Suzuka to legenda wyścigów, a my jesteśmy pierwszym polskim teamem, który tu startuje. Oficjalnie też potwierdzamy już udział w kolejnym sezonie endurance. Co więcej wystawimy dwa teamy, poza podstawowym w którym pojadę z moim bratem i Pawłem Górką, pojawi się też team juniorski z Adrianem Paskiem, Danielem Bukowskim i Kamilem Krzemieniem. Rezerwowym drugiego składu będzie Bartek Wiczyński
Jesteś czołowym polskim zawodnikiem, co powiesz osobom, które stawiają pierwsze kroki na torze? Jedziemy na tor… i co?
Podstawowe czynności, które musimy wykonać przed wjazdem na tor to sprawdzenie ogumienia i ciśnienia. Nigdy nie zapominajmy o sobie. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, sprawdźmy czy kask, kombinezon są dobrze zapięte. Jeśli macie ochraniacz na kręgosłup, również polecam go użyć. Nie szarżujemy! Obrazki, które zazwyczaj oglądamy na torze, to efekt ciężkiej i systematycznej pracy. Również dojdziecie do tego, jeśli będziecie ćwiczyć, ale nie ma drogi na skróty, trzeba swoje wyjeździć. Trzeba być rozsądnym i opanowanym, tylko to doprowadzi nas do perfekcji. Jeżeli jesteście już gotowi, zapoznajcie się z torem, zapamiętajcie układ zakrętów. Jeśli macie taką możliwość, przejeździe tor z doświadczonym zawodnikiem lub instruktorem. Jeśl nie korzystacie z koców grzewczych, minimum dwa okrążenia należy przejechać na spokojnie, by opony miały szansę się nagrzać.
Mówisz, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Nieraz zdarzają się, gdzie widzimy motocyklistę w jeansach czy trampkach. Pewnie nie popierasz takiego zachowania?
Każdy ma swoje życie, niestety tylko jedno. Podziwiam odwagę osób, które wyjeżdżają bez kompletnego stroju motocyklowego, tym bardziej na drogi publiczne. Drugi aspekt to poczucie pewności. Nie da się jeździć z poczuciem tego, że nie jesteśmy odpowiednio zabezpieczeni przed upadkiem. To może powodować blokadę. Dlatego nie wyobrażam sobie wjazdu na tor, bez odpowiedniego stroju. Najważniejszy jest dobry kask. Najlepiej z zapięciem DD. Poza bezpieczeństwem ważna jest waga kasku i komfort jazdy. Nie bez powodu wybrałem kask Shark Race-R Pro, który wykonany jest nie tylko z włókna szklanego, ale i materiału z którego wykonywane są kamizelki kuloodporne - aramidu. Jestem bardzo zadowolony z tego wyboru.
Ostatnio zaangażowałeś się również w pracę z dziećmi i młodzieżą? Na czym ona polega?
To prawda. Zaczęłą się od zimowego wyjazdu do hiszpańskiej szkółki KSB, a od tego sezonu trenuje z dziećmi na pit bike. To nasza przyszłość i wierzę, że niebawem zobaczymy ich w dużych wyścigach. Ja nie miałem okazji rozwijać się tak szybko, jak oni i przede wszystkim pod okiem trenera. Dzięki środowisku pit bike udało się obniżyć wiek wyścigów w naszym kraju i od tego sezonu już ośmiolatki mogą się ścigać na torach asfaltowych (wcześniej 12 lat). To fantastyczna sprawa. Mamy też cykliczną Wakacyjną Akademię Pit Bike w Lisewie koło Torunia. Swoich podopiecznych zaprosiłem również na najbliższą rundę do Poznania, chcę im pokazać jak wyglądają wyścigi od kuchni, no i oczywiście liczę na to, że uda mi się ich zarazić pasją do ścigania jeszcze bardziej.