Data publikacji: 2018-08-01

Samochody kontra motocykle - jak zakopać wojenny topór na drodze?

Jedni drugim potrafią zaleźć za skórę mocniej, niż niejedna teściowa. Z roku na rok zabawek na drogach przybywa, a żadna ze stron nie zamierza złożyć broni.

Aby zażegnać ten konflikt, wcale nie trzeba być Laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad. Mniej nerwów, obelg i wypadków? Tak, to możliwe.

Wbrew pozorom motocykle to nie jest świeży rarytas, który zawitał do Polski tuż po mandarynkach. W trudnym, powojennym okresie to właśnie jednoślady miały zdominować drogi będąc podstawowym środkiem komunikacji. Jednak już w pierwszej połowie lat 60-tych stało się jasne, że nie będą w stanie konkurować z samochodami, które zaczęły być produkowane w coraz większych ilościach. Jeżeli zatem chodzi o motocykle, to kawałek historii na swoim koncie mamy. Braki są jedynie w kulturze. Jednak podobnie jak w związkach bywa, tak i tutaj wina leży po obydwu stronach.

Jeżeli jesteś kierowcą samochodu…
Patrz w lusterka. Nikt nie zamontował ich dla ozdoby. Kiedy myśl o wykonaniu manewru dopiero zaczyna kiełkować w twojej głowie, to znak, że czas w nie zerknąć. Pamiętaj, że na jezdni nigdy nie jesteśmy sami. Wielu podbramkowych sytuacji da się uniknąć tylko dzięki prawidłowemu ustawieniu owych lusterek. Upewniaj się zatem systematycznie, że np. po wizycie na myjni nic się w tym temacie nie zmieniło. Pamiętaj też, że prowadzenie samochodu to nie tylko crossfit dla szarych komórek ale również dla twojej uwagi. A zatem nawet, jak stoisz w korku to nie zasypiaj lecz bacznie obserwuj otaczającą cię rzeczywistość. Patrząc w lusterka staraj się również trzeźwo oceniać sytuację (z naciskiem na „trzeźwo”). Zawsze miej z tyłu głowy, że motocykl, który widzisz w lusterku, nie stoi w miejscu. Porusza się. zatem wykonując jakikolwiek manewr zbyt późno, zwiększasz ryzyko wypadku. Pierwszeństwo – jeżeli je masz, to korzystaj, jeżeli go nie masz to nie wymuszaj. Do wielu wypadków dochodzi właśnie poprzez wymuszenie pierwszeństwa. A takiej sytuacji motocyklista jest na przegranej pozycji.

Jeżeli jesteś kierowcą motocykla…
Zgadza się, w ulicznym ruchu jesteś mniejszy, szybszy, po prostu zwinniejszy. Co nie oznacza, że po publicznych drogach możesz hasać równie beztrosko, co po zielonej łące. Bo podczas jazdy w korku należy pamiętać o „regule kciuka” czyli omijać inne pojazdy lewym, skrajnym pasem. A tak konkretnie to jego prawą stroną. Publiczne drogi nie są również torem wyścigowym. Tych już w naszym kraju nie brakuje. A więc kiedy odczuwasz niedobór adrenaliny, to na tego typu obiekcie możesz go uzupełnić. Bo jeżeli nie transportujesz postrzelonego bohatera czy też ofiary wypadku to ściągnij lejce i dostosuj prędkość do tej panującej na drodze.

Jazda na motocyklu to fajna zabawa. Nie traćmy jednak dla tych maszyn głowy. To, co zdecydowanie nie ociepla wizerunku motocyklistów to odkręcanie ludziom po oknami manetki gazu na maksa. Fakt, jeżeli samochód lub motocykl fajnie brzmi, to żal tego nie posłuchać. Tego typu symfonię dla uszu warto jednak sobie fundować poza terenem zabudowanym. Być może Ty snu nie potrzebujesz ale małe dzieci, starsi ludzi i znaczna większość polskiego społeczeństwa – owszem. Zadbaj również o swoją widoczność na drodze. Czarny to może być smoking lub wieczorowa sukienka. A strój motocyklowy powinien cię wyróżniać z tłumu bo nie raz i nie dwa może cię uchronić od tragedii.

Na chwilę obecną posiadamy w Polsce prawie 420 tysięcy dróg publicznych. Miejsca dla wszystkich jest zatem pod dostatkiem. Jeżeli do tego nie będzie brakować kultury, to jazda będzie dla nas jedynie źródłem czystej radości.

O autorce
Anna Nazarowicz - pisze teksty reklamowe, prowadzi bloga, jest bacznym obserwatorem świata. W motoryzacji zanurzona po same uszy i, jak sama twierdzi, nie wyobraża już sobie życia inaczej. Poprowadziła nieprzyzwoitą ilość samochodów lecz nadal się ich uczy. Na drodze rozważna i romantyczna.